martes, 11 de junio de 2013

Faro, piękne Faro.


I znów słoneczna pogoda powróciła do naszego pięknego Faro. 



Z tejże okazji, człowiek nabiera w płuca powietrza i staje się natchnionym bardziej niż zazwyczaj, i w konsekwencji czego, przypomina sobie o tym blogu, ostatnimi czasy dość zaniedbanym.

Wybaczcie, ale... jesteśmy tak pełne myśli (tych niespokojnych również), iż zapominamy o tym gdzie jesteśmy, z kim i dlaczego. Napełnione wspomieniami po brzegi czekamy, aż nasze serca, powrócą na swoje miejsca, ou seja, do przestrzeni w której czujemy się pewniej i bezpieczniej, tj. do domu...


*********************************************************************************************************************************



Zanim to jednak nastąpi, staramy się cieszyć każdym dniem, STARAMY się nie wegetować jak nerdy całymi dniami na fejsbuku, STARAMY się czytać, rozmawiać, i otaczać się towarzystem, co jednak ostatnimi czasy nie jest prostym i przyjemnym zadaniem. Musicie bowiem wiedzieć, że natura Faro, pięknego Faro, jest przekorna. Porównać je bowiem można z uroczą wsią, gdzie wszyscy wszystkich znają i "kochają". Pół roku na Erasmusie wydawać się może niczym, z punktu widzenia czasu. Lecz jeśli analizować to od strony kontaktów z ludzmi, zaręczamy iż po pewnym czasie można odrzuć coś o wielej bardziej intensywnego niż przysłowiowy PRZESYT. Na każdym rogu znajome twarze, te mniej lub bardziej tolerowane, ktorym jednak wypada się kłaniać i pytać TUDO BEM? tudzież w wersji brazylijskiej TUDO BOM? I nieważne, że nikt tak naprawdę nie chce usłyszeć odpowiedzi. Trzeba zapytać żeby być miłym i uprzejmym. Trzeba. Hmm... no chyba, że jest to urodziwa Francuzka, która delikatnie mówiąc, nie przepada za naszym towarzystem. Wtedy trzeba zachować zimną krew. Bardzo zimną. Ale nie o tym chciałam tutaj pisać, aby nazbyt sarkastycznym nie wypaść.




Wróćmy więc do tematu, jakim dziś PIĘKNE FARO jest.


Musicie bowiem wiedzieć, iż drzewa kwitną tutaj inaczej. Już na początku maja zaczęły pokazywać
swoje prawdziwe oblicze, wyłaniając zza gałązek napiękniejsze kolory świata. Fioletowo-niebieskie drzewa dominują. Spacerując alejkami czuć również zapach slodkich lillii (nie mylić z francuską nie-słodką Lilii). Wszystko zatopione jest w rześkim zapachu oceanu, który wiatr niesie prosto z farowskiej plaży. Wiatr ten, pomimo odczuwalnego gorącego powietrza, pozwala oddychać i daje swoistego rodzaju ukojenie, w szczególności podczas wieczornych spacerów. W dzień zaś, nie pozostaje nic innego, jak zatopić się w cieple promieni, które potrafią wnikać głęboko pod skórę (lekko spaloną już skórę). Czekamy zatem jak jaszczurki, na te gorące dni, by zapominając o calym "bożym świecie" , wylegiwać się i smażyć na piaszczystej plaży.

Dzielimy się zatem z Wami kilkoma obrazami obecnego Faro, szczęśliwie nie zaatakowanego jeszcze przez plagę turystów (prawdopodobnie z powodu ostatnich niezrozumiałych chłodów), życząc przy tym wszystkim dużo szczęścia podczas nadchodzących egzaminów!



I wiedzcie, że Faro jest przepiękne, niezmiennie, od zawsze, lecz... prawda jest taka iż... tak, chcemy już wracać do domu.

No hay comentarios:

Publicar un comentario